Fot. www.dddmgniezno.pl |
Słupca, miasto założone
w 1290 roku liczące trochę ponad 14 tysięcy mieszkańców położone
jest 70 km na wschód od Poznania. Ta miejscowość jest naprawdę
urzekająca, a pochodzi z niej między innymi punkrockowy zespół o
bardzo specyficznej nazwie – Zbuntowany kaloryfer. Próbkę ich
twórczości możemy znaleźć tutaj. Choć
nie mieliśmy okazji zwiedzić jej dość dokładnie, 3 dni
wystarczyły by się nią zauroczyć. Dla nas miejsce szczególne,
gdyż tam odbyliśmy swoją "pierwszą podróż" i tam się
właśnie poznaliśmy. Jak się tam w ogóle znaleźliśmy? W
listopadzie 2011 roku wzięliśmy udział w diecezjalnym spotkaniu
młodzieży, tak zwanymi dniami radości, czyli trzydniowymi
adwentowymi rekolekcjami, podczas których wraz z czasem poświęconym
ku naszemu duchowemu rozwojowi, mieliśmy także okazję poznać
nowych ludzi , a także zobaczyć kilka ciekawych miejsc, o których
chcielibyśmy opowiedzieć.
![]() |
Kościół św. Leonarda
aut. Marcin Majdecki |
Pierwszym interesującym
obiektem, jaki mieliśmy szansę zobaczyć był drewniany kościół
pod wezwaniem świętego Leonarda. Położone symetrycznie względem
nawy głównej dwie nawy boczne, sprawiają, że budynek oglądany z
lotu ptaka ma kształt krzyża. Za ołtarzem głównym znajduje się
ciekawa płaskorzeźba przedstawiająca wniebowzięcie Maryi.
Otoczona jest rzeźbami św. Leonarda i Jana Chrzciciela. Gdy
spojrzymy w górę, możemy zaobserwować płaski, zbity z desek
sufit, który w całości pokryty jest malowidłami. Również na
ścianach widnieją kunsztowne malunki przedstawiające sceny
biblijne lub po prostu ciekawe, wymyślne wzorki. W kaplicy bocznej
znajduje się gotycki obraz przedstawiający patrona tego kościoła.
Oprawiony jest w bogato zdobioną złoconą ramkę otoczoną rzeźbami
aniołów. Szczególne wrażenie robi znajdujący się w lewej nawie
ołtarz z XVIII wieku. W jego wnętrzu znajduje się rzeźba
przedstawiająca piekło i ludzi w płomieniach. Inscenizacja ta
potrafi wywołać w człowieku strach(a przynajmniej w W.). Nad
ołtarzem znajduje się tabernakulum i krzyż. Warto zwrócić uwagę
na to, że korona cierniowa ukrzyżowanego Chrystusa wykonana jest ze
złota. Wokół krucyfiksu możemy spostrzec różne dary od wiernych
- krzyżyki, różańce czy medaliki, prawdopodobnie dary za
otrzymane łaski. Kościół św. Leonarda na swojej stronie
internetowej udostępnił tzw. "wirtualny spacer", czyli
możliwość zwiedzenia go przez Internet. Mimo że wykonane jest to
naprawdę perfekcyjnie, to jednak polecamy zobaczyć tę świątynię
na żywo. Jeśli jednak ktoś nie chce jechać w ciemno, to polecamy
wizytę na stronie - Klik
![]() |
Muzeum Regionalne
aut. Marcin Majdecki |
Kolejnym wartym
zobaczenia miejscem w Słupcy jest tamtejsze Muzeum Regionalne.
Znajduje się ono przy ulicy Warszawskiej 53. Możemy w nim znaleźć
ciekawe eksponaty, które pozwolą nam wyobrazić sobie codzienne
życie Polaków sprzed kilku wieków. W drzwiach wita nas zabytkowy
rozstrojony fortepian, a w następnej sali pianino należące do
zapomnianego pianisty Apolinarego Szeluto, na którym podczas naszej
"wspólnej" wizyty miała okazję zagrać W. Jej wykonanie
River flows in you, a także filmowych utworów z Piratów
z Karaibów oraz z Requiem dla snu zebrało sporą
publiczność wśród uczestników dni radości. Na koniec zebrała
gromkie brawa. Ja wtedy niestety nie miałem jeszcze okazji czuć
ogromnej dumy z powodu, że tak zdolna bestia jest moją dziewczyną,
gdyż znaliśmy się wtedy dopiero kilkanaście godzin. Eksponaty
muzealne oferują nam całą gamę doznań związanych z poznaniem
tego, jakimi narzędziami posługiwali się nasi przodkowie czy
możliwość zobaczenia ich glinianych wyrobów. Miłośnikom
archeologicznych znalezisk miejsce to przypadnie na pewno do gustu, a
cała reszta także może znaleźć coś dla siebie. Wartymi
wspomnienia są także archiwalia, czyli między innymi stare zdjęcia
Słupcy. Możemy z nich zobaczyć jak zmieniało się to miasto na
przestrzeni lat i porównać z tym jak wygląda teraz.
![]() |
Kościół św. Wawrzyńca
aut. Marcin Majdecki |
Oprócz kościoła św.
Leonarda w Słupcy możemy odnaleźć jeszcze dwie świątynię -
jedna z nich jest pod wezwaniem bł. bp. Michała Kozala, a kolejna
pw. św. Wawrzyńca. Druga z wymienionych pochodzi z XVw. Za
ciekawostkę można uznać to, ze znajduje się w nim najstarszy w
Polsce mechanizm zegarowy. Wartym zobaczenia w tej gotyckiej świątyni
na pewno są pochodzące z XV-tego wieku rzeźba Matki Boskiej
Bolesnej i kropielnica gotycka. Ludziom zafascynowanym architekturą
zapewne spodoba się gwiaździste sklepienie z jej wnętrza.
Ostatnią odwiedzona przez nas świątynią był kościół pw bł. Bp. M. Kozala. Jest to nowy budynek położony w północnej części miasta. Stanowi doskonałą ilustrację nowoczesnej architektury sakralnej. Jego wnętrze cechuje skromność, a ciekawość w odwiedzającym wzbudzić mogą co najwyżej figury ukrzyżowanego Jezusa, a u jego boku stojących Maryi i Jana. Oprócz tego wrażenie może tworzyć co najwyżej wielkość budowli. Jest to estetycznie najmniej ciekawy spośród trzech wymienionych kościołów. Dla zwiedzających nie stanowi on łakomego kąska, aczkolwiek wiążą się z nim zabawne wspomnienia. Po ponad godzinnej adoracji cała zmarznięta młodzież zaproszona została na herbatę do zakrystii. Jednak wszystko co dobre, szybko się kończy, tak samo jak gorąca herbatka i musieliśmy wrócić do kościoła. Wtedy to P. bardzo przejęty tym, że musi wyjść stamtąd jak najszybciej usiłował ubrać kurtkę, w dłoni wciąż trzymając filiżankę pełną gorącego napoju. Do dziś jest dla mnie zagadką to, że się nią nie oblał.
Ostatnią odwiedzona przez nas świątynią był kościół pw bł. Bp. M. Kozala. Jest to nowy budynek położony w północnej części miasta. Stanowi doskonałą ilustrację nowoczesnej architektury sakralnej. Jego wnętrze cechuje skromność, a ciekawość w odwiedzającym wzbudzić mogą co najwyżej figury ukrzyżowanego Jezusa, a u jego boku stojących Maryi i Jana. Oprócz tego wrażenie może tworzyć co najwyżej wielkość budowli. Jest to estetycznie najmniej ciekawy spośród trzech wymienionych kościołów. Dla zwiedzających nie stanowi on łakomego kąska, aczkolwiek wiążą się z nim zabawne wspomnienia. Po ponad godzinnej adoracji cała zmarznięta młodzież zaproszona została na herbatę do zakrystii. Jednak wszystko co dobre, szybko się kończy, tak samo jak gorąca herbatka i musieliśmy wrócić do kościoła. Wtedy to P. bardzo przejęty tym, że musi wyjść stamtąd jak najszybciej usiłował ubrać kurtkę, w dłoni wciąż trzymając filiżankę pełną gorącego napoju. Do dziś jest dla mnie zagadką to, że się nią nie oblał.
Zmęczeni zwiedzaniem
wielkopolskiego miasteczka możemy udać się do miejscowego kina.
Kino jak kino, ale jeśli chce ktoś przesiąść na chwilkę i
obejrzeć film na poczekaniu to zawsze się nada ; ) Właśnie
stamtąd pochodzi nasze "pierwsze wspólne zdjęcie", na
którym dzielą nas jednak.. dwa miejsca. No cóż, nie od razu Rzym
zbudowano.
Kościół bł. bp. Michała Kozala
aut. Marcin Majdecki |
Jeśli chodzi o możliwość
noclegu to.. nie mamy pojęcia. Nam udało się przenocować na hali
gimnastycznej, razem z osiemdziesiątką innych, przesympatycznych
ludzi. Mało było tam spania, ale za to jakie wspomnienia...W takiej
grupie łatwo o nawiązanie nowych znajomości. Nam też się udało.
Kilka przegadanych godzin w nocy, połączonych z innymi przelotnymi
rozmowami i uśmiechami skończyło się tym, że po pierwszej
wspólnej podróży, na której jeszcze się nie znaliśmy,
przybywały z czasem następne. Na tę chwilę zbyt wiele ich nie
mamy, ale żyjemy nadzieją, że z czasem strona ta wypełni się
nimi aż po brzegi i zbierze publiczność, która z chęcią będzie
chciała czytać o naszych wspólnych przygodach. Na tym dzisiaj
kończymy, a na kolejny odcinek zapraszamy za dwa tygodnie. Tym razem
na świecznik weźmiemy rodzinne miasto W., czyli Wągrowiec. Do
„przeczytania”
Z pozdrowieniami ze Słupcy. W. i P. :)
Kino w Słupcy, nasze pierwsze "wspólne zdjęcie";)
Fot. www.ddmgniezno.pl. |
Ahhh... Słupca. Z policzkiem przy szybie pierwszą klasą... Nieprzespane noce pogrywając w karty... Wędrujący Chester i inne ciekawostki :D
OdpowiedzUsuńInteresujące miasto :)