Na początku września
tego roku, wybraliśmy się na naszą pierwszą dużą samodzielną
wyprawę, która przybliży nas o krok, a nawet o trzy, do spełnienia
naszego marzenia. Rankiem, 3 września wprost z Sierosławia z Adą i
Klementyną na pokładzie, ruszyliśmy na naszą objazdówkę po
Beneluksie. A pierwszym odwiedzonym przez nas miastem była stolica
Holandii - Amsterdam. Gdy przebyliśmy już prawie 900 kilometrów,
przyszedł czas na zameldowanie się na naszym campingu, gdzie na
nasze noclegowe miejsce zaprowadziła nas bardzo miła pani na swoim
rowerze, co było dla nas pierwszym momentem, gdy zobaczyliśmy, jak
ten środek transportu jest popularny w Holandii. Niestety, nie do
końca zrozumieliśmy, co miała na myśli, mówiąc, że 5 minut
prysznica kosztuje 80 centów. Jeszcze tego samego wieczora
wrzucaliśmy do automatów prysznicowych wszystkie rodzaje monet,
jakie znaleźliśmy w naszych portfelach. Nie tylko centy, ale też
złotówki i monety do wózków. Na próżno. Musieliśmy iść spać,
myjąc tylko te części ciała, które dało radę umyć w zlewie w
zimnej wodzie. Dopiero rano okazało się, że automaty prysznicowe
działają na specjalne żetony, które kupowało się w recepcji...