Rzym - miasto, którego
nikomu chyba nie trzeba przedstawiać. Stolica i największe miasto
Włoch. Miejsce, w którym gdziekolwiek spojrzysz, widzisz historię,
kolebkę naszej kultury. Miasto to jest położone nad rzeką Tyber,
na siedmiu wzgórzach. Dzięki temu łatwo zapamiętać datę jego
założenia, bo na siedmiu wzgórzach Rzym się piętrzy (753
p.n.e.). Według legendy został założony przez Romulusa wraz z
bratem Remusem, którego w sumie dość szybko zabił. Wiecie...
władza i te sprawy.. ;) My mieliśmy okazję odwiedzić to miasto na
przełomie 2012 i 2013 roku z okazji 34. Europejskiego Spotkania
Młodych Taize. Uczestniczyliśmy w nim w grupie z Chodzieży (w
składzie Agata, Marysia, Iza, Adrian, Patryk, Dominik, Maciej i
oczywiście my), czyli rodzinnego miasta P. Razem z nami jechali
także znajomi z Gniezna, Wągrowca, Kleczewa czy Pakości.
Podróżowaliśmy autokarem (w sumie to nawet dwoma) i jazda trwała
prawie 24 godziny. Trwało by to krócej, gdyby nie najzwyklejsza w
świecie złośliwość rzeczy martwych, czyli popsuta wycieraczka,
przez którą wyjazd opóźnił się o godzinę i pęknięty pasek
klinowy, który spowodował jeszcze jedną godzinę opóźnienia.
Spodziewaliśmy się, że długą podróż zrekompensują nam widoki,
które moglibyśmy podziwiać przez całą drogę. Jednak w
większości ograniczały się one do obrazu mijanych kilometrów na
autostradzie. Nie udało nam się niestety również zobaczyć Alp,
bo za szybą panował nieprzenikniony mrok, wśród którego
dostrzegaliśmy tylko ich ledwie widoczne zarysy. Nie robiliśmy
nawet zdjęć bo ciemność to my mamy też w Polsce. Z Rzymu
pochodzi wiele sławnych osób. Nie licząc Juliusza Cezara,
Wergiliusza czy Seneki, są nimi między innymi piłkarze 2 znanych
klubów - AS Romy i Lazio. Dużo problemów spowodowało nam znaleźć
jakiegokolwiek pochodzącego z Rzymu (i żyjącego..) muzyka, jednak
kilkadziesiąt minut poszukiwań i pomoc naszych mam, spowodowała,
że odkryliśmy Ennio Morricone i Claudio Baglioniego, których
muzyki możemy posłuchać po naciśnięciu na nazwisko.
Rome - city, which we don't have to introduce. Capital and the biggest city of Italy. Place, in which anywhere you look, you see history, cradle of our culture. This city is located on the river Tiber, on seven hills. According to legend, it was founded by Romulus with his brother Remus, who he killed. You know.. power or something like that.. ;) We had opportunity to see it at the turn of 2012 and 2013 on the European Young Adult Taize Meeting. We took part there in group (Agata, Marysia, Iza, Adrian, Patryk, Dominik, Maciej and we) from Chodzież - hometown of P. We rode there with friends from Gniezno, Wągrowiec, Kleczewo and Pakość. We traveled by bus (even by two buses) and our journey lasted about 24 hours. It could be less, but it wasn't because of natural perversity of inanimate objects - broken wiper, which caused one hour delay and broken fan belt which caused another hour delay. We thought, that this long journey, would be compensated by beautiful views, which we could admire through our way. Unfortunetly, in majority we saw view of highway. We couldn't also see Alps, because outside was pitch-black, among which we saw only their outlines. We didn't take photos, because darkness is in Poland too. From Rome come from a lot of famous people. Apart from Julius Caesar, Virgil and Seneca, from Rome are - inter alia - footballers from two famous teams - AS Rome and Lazio Rome. We had a lot of troubles with finding a musician who is from Rome and who is alive. However, thanks to our mothers we found Ennio Morricone and Claudio Baglioni.
Od samego początku
okazało się że Rzym będzie dla nas miastem oczekiwania i stania w
kolejkach. Zaczęło się niewinnie od czekania 20 minut na pociąg,
co przerodziło się w wijącą się między kilkoma budynkami
kolejkę o nocleg, a skończyło się na dwugodzinnym oczekiwaniu na
odebranie posiłku. Gdy już zostaliśmy skierowani do naszego lokum,
okazało się, że w tysiąc osób jesteśmy rozdysponowani na dwie
podzielone hale (mężczyźni-kobiety) z.. 8 prysznicami i niewielką
ilością toalet. Jakimś cudem udało nam się szybko wykąpać,
zanim wszyscy się zeszli. W przenośnych łazienkach można było
nawet dostosować sobie ciepło bieżącej wody. Od zimnej do
lodowatej. Czuliśmy się przez chwilę, jak w Epoce Lodowcowej.. Co
część z nas przyjęła z ogromnym przerażeniem, na halach nie
było gniazdek z prądem. Gdy już obszukaliśmy wszystkie ściany i
doszliśmy do wniosku, że jedyne gniazdka są w budkach z
prysznicami, po wykonaniu ostatnich telefonów do rodzin, przekonani
byliśmy, że żegnamy się ze światem na tydzień, więc
wyłączyliśmy telefony by oszczędzać baterie. Jak się okazało,
strach ma wielkie oczy, ewentualnie można powiedzieć, że grupa z
Chodzieży ma wielkie szczęście. Już następnego dnia udało nam
się przenieść na inny nocleg do szkoły, gdzie i woda była
cieplejsza, i ludzi mniej, i nawet gniazdka z prądem działały. Nie
było to jednak siódme niebo, czego doświadczyli chłopacy, w tym
P., którym w nocy pijani Hiszpanie porozrzucali po sali papier
toaletowy, radośnie przy tym śpiewając. Gdy po chwili się
uspokoili to postanowili każdy możliwy ruch ze śpiworów
komentować zdaniem "sh... I'll kill you". Każde
udogodnienia mają swoją cenę, a my byliśmy gotowi ją zapłacić.
W zamian za dostęp do prądu i ciepłej wody, z chęcią zostaliśmy
drużyną śniadaniową. Wstawaliśmy kwadrans wcześniej niż inni i
na dziedzińcu szkoły rozdawaliśmy naszym współlokatorom
codziennie to samo - dżem, bułki i sok z czerwonych pomarańczy.
Jako, że jedzenia było sporo to z czasem na pytanie "Ile można
wziąć?" odpowiadaliśmy "Jeden soczek, dwa dżemy, a
bułek dwadzieścia". Dzięki tej humorystycznej wstawce i
sprawności działań skład Iza, Dominik, Patryk i my został
określony jako the best breakfast team czym
chcielibyśmy się Wam skromnie pochwalić :)
From the beginning, it turned out that Rome would be for us the city of waiting and queues. It started innocently with waiting 20 minutes for train, what turned into queue which snaked between buildings and it finished with two-hour waiting for lunch. When we were directed to our locale, it turned out that one thousand of people are divided into two halls (woman-man) with.. 8 showers and some toilets. With some miracle, we managed to bath quickly, before all people came up with the same idea. In portable toilets we could adjust the heat level of water. From cold to frozen. We felt like in Ice Age. We were really scared, when we found out that on halls we haven't electrical outlets. When we searched everywhere and we got to know that electricity is only in shower rooms, we called last time to our families and we were convinced that we were saying goodbye to world for one week, so we turned our mobile phones off to save battery. It turned out that fear has a quick ear - or - group from Chodzież has luck. Next day we managed to move to school, where we had warmer water and electrical outlets and there were less people. It wasn't perfect, about what boys (with P.) became convinced. At night, drunk spanish guys strewn toilet paper. They sang loudly at the same time. When they became calmer, they started to comment every movement with one sentence "sh.. I'll kill you". Every convenience has his own price and we were ready to pay it. We woke up fifteen minutes before other people and we were handing out food - rolls, jam and red orange juice. It was a lot of food, so we started to answer on question "How many we could take?" with words "one juice, two jams and twenty rolls". Thanks to this humorous text and our efficiency our team (Iza, Dominik, Patryk and we) were described as the best breakfast team and we would like to show this off :)
Mimo zmęczenia, jeszcze
pierwszego wieczora wybraliśmy się na zwiedzanie i skierowaliśmy
swe kroki do Bazyliki św. Jana na Lateranie. Była ona rezydencją
kolejnych papieży od 313 roku, aż do momentu gdy w 1308 roku
została spalona, a papież Grzegorz XI przeniósł siedzibę na
Watykan. Obecny wygląd świątynia przyjęła w 1646. Jej przebudowy
podjął się Francesco Borromini. To, co przyciąga uwagę
najbardziej to znajdujący się w centrum świątyni ołtarz
papieski. Zawdzięcza swoją nazwę temu, że tylko papież może
sprawować przy nim Mszę Świętą. Kiedyś robił to znacznie
częściej. Jednak teraz możemy go tam spotkać raczej tylko w
Wielki Czwartek. Opis tego miejsca ze względu na dużą ilość
ciekawych obrazów czy rzeźb, a także zdobionych podłóg i sufitów
mógłby się i nigdy nie skończyć, a wszystkie byśmy Wam nie
przedstawili. Dlatego proponujemy wybrać się tam na Wirtualny Spacer, który pozwala internaucie zobaczenie bazyliki z 13 różnych
miejsc.
Despite tiredness, at first evening, we decided to sightsee and we went to Archbasilica of St. John Lateran. It was residence of popes from 313 to the moment, when in 1308 it was burnt and pope Gregory XI moved it to Vatican City. It has its current appearance from 1646. Its rebuilding is made by Francesco Borromini. This, what attract attention, is papal altar, which is located in the centre of this temple. Its name has thanks to this, that only pope can celebrate there Mass. At one time, he did it more frequently. Now we cand find him there (rather) only on Holy Thursday. Description of this place would have never end because of interesting paintings, sculptures or decorative floor and ceiling. So we would like to suggest you to see Virtual Tour, which gives you opportunity to see it from 13 places.
Miejscem, które
najczęściej dane nam było widzieć podczas naszej podróży było
Koloseum, czyli niegdysiejszy amfiteatr, wzniesiony pod koniec I
wieku naszej ery przez cesarzy z dynastii Flawiuszów. Na tej
niesamowitej arenie starożytni Rzymianie oglądali zazwyczaj
śmiertelne pojedynki gladiatorów i dzikich zwierząt. A wszystko to
na koszt cesarza w myśl okrzyku panem
et circenses
czyli "chleba i igrzysk". Koloseum miało 80 wejść
pozwalających na sprawne wpuszczanie do środka 55 tysięcy widzów.
Do dzisiaj wzorują się na tym systemie piłkarskie stadiony. Dziś
działa tylko jedno spośród nich, przez co kolejka do Koloseum to
jedna z najdłuższych, jakie widzieliśmy w Rzymie. Przez wzgląd na
nią nie mieliśmy okazji wejść do środka, gdzie znajduje się
krzyż, stanowiący upamiętnienie mordów dokonywanych na
chrześcijanach. Jak możemy tam trafić? Najłatwiej poprzez metro,
którego stacja znajduje się przy samej arenie. Gdy tylko wychodzisz
z podziemi, widzisz ogromną budowlę, której po prostu nie da rady
przeoczyć. Właśnie to doprowadziło wśród naszej grupy do żartu,
który przez całą podróż robił furorę. Podpuszczaliśmy siebie
nawzajem, żeby podejść do losowej osoby i spytać się, gdzie
właściwie znajduje się to Koloseum. Niestety nikt z nas, nie
odważył się na to.. Koloseum w dzisiejszych czasach wykorzystywane
jest przede wszystkim jako miejsce turystyczne. Spełnia jednak
jeszcze jedną rolę. Co roku, od połowy XVIII wieku odbywa się
tutaj wielkopiątkowa Droga Krzyżowa, prowadzona przez papieża
Jest to jeden z wielu obiektów, który wzbudzał szczery zachwyt w
W. zafascynowanej starożytnością. Widząc je była uradowana do
tego stopnia, że w podskokach podbiegła do niego krzycząc:
"Dotykam tych samych kamieni, co starożytni Rzymianie!".
Niedaleko tej budowli znajduje się Łuk Konstantyna wybudowany w
celu uczczenia jego zwycięstwa nad Maksencjuszem. Warto obejrzeć
płaskorzeźby znajdujące się na nim, przedstawiające fragmenty z
życia imperium Rzymu, a także sceny mitologiczne.
Place, which we the most offen visited was Colosseum - former Flavian Amphitheatre. It was built in the first century. In this incredible area were seen duels of gladiotors and/or wild animals. And everything at the expense of the Imperior according to panem et circenses,
what means bread and circuses. Colosseum had 80 entrances, which allowed for quick coming in of 55 thousand of people. Today football stadiums are inspired by it. Now, works only one entrance, what caused it that queue to Colosseum was one of the longest, which we had opportunity to see. Unfortunetly, we couldn't get into this beautiful building, where is located cross, which commemorates murders of Christians. How can we get there? The easiest way is subway, which station is only few steps from this area. It's impossible not to see it. It caused some prank in our group, which did furore during our journey. We were kidding that someone should ask, where exactly is Colosseum. Unfortunetly, noone did it. Nowadays, Colosseum is used for tourism. But it has also another function. Every Holy Friday (since 18th century) has been here Stations of the Cross, which is led by Pope. Colosseum is one of many venues, which was loved by W., who is fascineted by antiquity. When she saw it, she was so happy that she ran to it and screamed "I touch the same stones as Ancient Romans!" Near this building is located Arch of Constantine, which was built to celbrate his win over Maxentius. Worth seeing are reliefs, which present scenes of life of Roman Empire and mythological scenes.
Jako, że Rzym można spokojnie określić jako miasto wszelakich
świątyń to kolejnym zwiedzonym miejscem jest
Bazylika Najświętszej Maryi Panny Powyżej Minerwy. Z zewnątrz
wygląda bardzo niepozornie, dlatego trudno było znaleźć nam ją
krążąc wśród plątaniny wąskich rzymskich uliczek i placyków..
Nawiązując do nazwy świątyni (Santa Maria sopra Minerva)
zaczęliśmy żartować, że przez Maria Minerva, Marysia ma nerwa.
Po kwadransie poszukiwania i dzięki pomocy kilku(nastu) przechodniów
udało nam się dotrzeć i do tego kościoła. Nie ocenia się
książki po okładce, ani kościoła po fasadzie. To sparafrazowane
powiedzenie można zastosować i do tego przypadku, gdyż skromna z
zewnątrz, skrywała bardzo bogato zdobione wnętrze, w którym
szczególną uwagę powinno się zwrócić na rzeźbę autorstwa
samego Michała Anioła, przedstawiającą Chrystusa Odkupiciela.
Rome could be described as a city of temples, so our next destination was Saint Mary above Minerva. From the outside, it looks really inconspicuous, so it was really hard to find it among streets and squares. With reference to name of this temple (Santa Maria sopra Minerve) we started to joke that through Maria Minerva, Marysia is irritated (polish wordplay - Marysia is diminutive name of Maria, so in polish it's Maria ma nerwa and it sounds like Maria Minerva). After 15 minutes of searching and help from some pedestrians, we managed to get there. Never judge a book by its cover (and church by its facade). This paraphrased proverb we can adhibit to this situation. Church, which was modest from the outside, turned out to be really beautiful inside. We should especially pay attention to Michelangelo's sculpture of Christ the Redeemer.
Ołtarz Ojczyzny, popularnie nazywany il Vittoriano to duża budowla
wykonana z białego marmuru znajdująca się nad placem Weneckim.
Jest ona pomnikiem króla Wiktora Emanuela II - pierwszego władcy
zjednoczonych Włoch, który panował państwem w połowie XIX
wieku.
Il Vittoriano pełni także funkcję Grobu Nieznanego Żołnierza. Płonie przy nim wieczny ogień i trzymają przy nim wartę żołnierze. W jego wnętrzach znajdują się rozmaite muzea, do których niestety nie mieliśmy okazji zawitać. Rzym jest wielki i wszystkiego nie da się zobaczyć.. A szkoda, bo są tam między innymi zbiory ukazujące historię zjednoczenia Włoch. Budowla ta wywołała i wywołuje jednak kontrowersje wśród mieszkańców miasta. Uważany jest za pompatyczny, zbyt duży, a jego konstrukcja zniszczyła dużą powierzchnię Kapitolu.
Il Vittoriano pełni także funkcję Grobu Nieznanego Żołnierza. Płonie przy nim wieczny ogień i trzymają przy nim wartę żołnierze. W jego wnętrzach znajdują się rozmaite muzea, do których niestety nie mieliśmy okazji zawitać. Rzym jest wielki i wszystkiego nie da się zobaczyć.. A szkoda, bo są tam między innymi zbiory ukazujące historię zjednoczenia Włoch. Budowla ta wywołała i wywołuje jednak kontrowersje wśród mieszkańców miasta. Uważany jest za pompatyczny, zbyt duży, a jego konstrukcja zniszczyła dużą powierzchnię Kapitolu.
Altar of the Fatherland or il Vittoriano is a large building made from white marble, which is located on Piazza Venezia. It's a monument of Victor Emmanuel II who was first king of a unified Italy. It's also Tomb of the Unknown Soldier. Inside there are museums. Unfortunelty we couldn't get into. Rome is really large and we couldn't see anything. That's pity, because there are - inter alia - collections related to the history of unification of Italy. This building is really controversive for inhabitants of Rome. They say that it's too pompous, too large and this construction destroyed a large area of the Capitoline Hill.
Każdy,
kto oglądał
Rzymskie
wakacje
z Audrey Hepburn zna miejsce, które teraz opiszemy. Fontanna di
Trevi to obowiązkowy punkt programu każdej wycieczki po Rzymie.
Została ona zbudowana z inicjatywy Klemensa XII, a o tym jak ona
będzie wyglądać zdecydował konkurs, który wygrał Niccolo Salvi
i to jego dzieło możemy podziwiać po dziś dzień. Zasila ją woda
doprowadzona akweduktem, zbudowanym już w 19 roku przed naszą erą.
Cechuje ją styl barokowy. W centrum znajduje się Neptun i dwa
trytony, które symbolizują Kastora i Polluksa. Rzymski bóg mórz i
żeglarzy znajduje się w rydwanie, w którym ma zaprzężone dwa
hippokampy. Jeden z pół ludzi, pół ryb usiłuje uspokoić
szarpiącego się morskiego rumaka, a obok drugiego stoi spokojne i
uległe zwierze. Ma to obrazować dwa różne oblicza morza. Nazwa
fontanny pochodzi od żeńskiego imienia Trevia. Tak nazywała się
dziewczynka, która odkryła źródło zasilające fontannę. Stąd
też pochodzi nazwa tego wodociągu (Acqua Virgo - dziewicze wody).
Scena ta również jest przedstawiona na jednym z reliefów fontanny,
gdzie widać dziewczynkę wskazującą palcem na wypływającą wodę.
Fontanna di Trevi to także miejsce, do którego podróżujący
wrzucają monety, jeśli chcą wrócić do Rzymu, co oczywiście
uczyniliśmy. Oprócz tego, to także jedna z bardziej romantycznych
miejscówek w tym mieście. Szczególnie wieczorem, gdy nie ma już
tylu ludzi wokół. Romantyczna atmosfera skłoniła P. do
spontanicznego zakupienia ślicznej róży, którą ofiarował
ukochanej. W. z początku nie wiedziała co ma zrobić i zaniemówiła
(co wcale nie zdarza jej się często). Z wdzięcznością przyjęła
kwiatek i bardzo ładnie podziękowała.
Everone, who saw Roman Holiday with Audrey Hepburn, knows this venue, about which we're writing now. Fontana di Trevi is a must-be place in every journey in Rome. It was built on the initiative of Pope Clement XII. About this, how it would look like, decided competition. It was won by Niccolo Salvi and his masterpiece we can admire. It's supplied by water from the aqueduct, which was built 19th centuries B.C. It's in baroque style. In the centere of this fountain are Neptun and two tritons, which symbolize Kastor and Polluks. Roman god of sea is in chariot with two hippocamps. One of half human, half fish is trying to calm down this sea horse. The another one stay nearby calm and submissivly animal. It shows two different faces of sea. Name of fountaint comes from female name Trevia. She was a girl, who found fountain's source of water. One of reliefs show this situation, when she's pointing the finger at flowing water. The name of acqueduct (Acqua Virqo - Virgin Water) comes from her name too. Fontana di Trevi is a place, where tourists are throwing coins, if they want to come back to Rome, what we - of course - did. Apart from this, it's one of most romantic venues in this city. Especially at evening, when there aren't so many people. This romantic atmosphere caused that P. spontaneously bought a beautiful rose, which she gave to his sweetheart. W. didn't know, what to do and became speechless (it doesn't happen offen). Finally, she took flower and thanked him with kiss.
Rzym
to miasto tak piękne, że aż żal nie wykorzystać spędzanego w
nim czasu na spacer. Nie jest to może najszybszy sposób
przemieszczania z miejsca na miejsce, ale na pewno dostarcza więcej
wrażeń niż podróż metrem. My wykorzystaliśmy to, wybierając
się całą grupą do Watykanu (o którym opowiemy w osobnej notce),
przechadzając się nad przepływającą przez Rzym rzeką Tyber. Ta
przechadzka pozwoliła nam ujrzeć niezwykłość Rzymu w pełnej
okazałości. Tylko tu budynki starożytne stoją tuż obok
średniowiecznych, a uliczkę dalej znajdują się domy zbudowane w
XXI wieku. To magiczne miasto kontrastów, w którym stare przeplata
się z nowym, miejscowe z zagranicznym, chrześcijaństwo z religiami
starożytnymi. A najpiękniejsze jest to, że wszystko co wchodzi w
skład tego kolażu, nie walczy ze sobą, a się dopełnia, tworząc
harmonijną całość. Takie rzeczy tylko tu - w Rzymie :) Dzięki
temu spacerowi udało nam się poznać kilka miejsc, do których
pewnie byśmy nigdy nie trafili. Jednak w pewnym momencie
stwierdziliśmy, że nie będziemy już wchodzić do każdego ładnie
wyglądającego kościoła, bo jest ich tak wiele, że nigdy nie
dotarlibyśmy do celu.. W tym mieście co drugi ładny budynek to
kościół. A tam jest bardzo dużo ładnych budynków. Macie nasze
słowo..
Jednym z nich był Castel Sant'Angelo, czyli
Zamek św. Anioła. Jest to grobowiec przeznaczony dla cesarza
Hadriana, który wzniesiono pod koniec jego życia. Pochowano w nim
między innymi Marka Aureliusza. Od 608 roku papież Bonifacy IV
wzniósł w nim kaplicę Świętego Anioła w Niebie, dzięki czemu
zawdzięcza swoją nazwę. My jednak nie mieliśmy okazji go
zwiedzić, tylko mogliśmy podziwiać budowlę z daleka.
Rome is so beautiful city that it would be sin not to go there for a walk. Maybe, it isn't the fastest way of traveling, but delivers more impressions that traveling by subway. We did it, when we went with all our group to Vatican City (we would tell you about it in another note). We walked there by the Tiber. It gave us opportunity to see singularity of Rome. Only in this city, ancient buildings are nearby the modern one. It's a magical city of contrast, where old alternates with new, italian with abroad, christianity with mythology. And the most beautiful is it that everything is part of aweseome collage which doesn't fight with each other. It fits to each other. These things only there - in Rome :) Thanks to this walk, we found some places, to which - without this walk - we would have never got. However, we decided not to go into every beautiful-looking church, because there are so many of them that we would never have been in Vatican City. In this city, every other pretty building is church. And there are a lot of amazing buildings. Believe us. One of them is Castel Sant'Angelo also known as Castle of the Holy Angel. It's Mausoleum of Hadrian, which was built at the end of his life. Marcus Aurelius is there also buried. Since 608, when pope Boniface IV built a chapel of Holy Angel there. Thanks to this, this building has got its name. We couldn't visit it. We had only seen it from afar.
Jako,
że jesteśmy we Włoszech, a kuchnia włoska jest jedną z
najbardziej znanych na świecie to chcielibyśmy Wam przedstawić,
jakie smaki tam poznaliśmy. Ale może zaczniemy od tego co smakowało
nam najmniej, a mowa tu o... kasztanach. Wieczorami można kupić je
prawie na każdym rogu. Wyglądają jak duże orzechy laskowe, pachną
tak, że aż ślinka cieknie, ale ich smak, delikatnie mówiąc,
jest rozczarowujący. Skoro podzieliliśmy się już z wami naszą
niechęcią do kasztanów, możemy przejść do naprawdę pysznych
rzeczy. Tym, co w Rzymie można spotkać na każdym rogu są wózki
czy budki z kanapkami Widząc taki nie wahajcie się poprosić o
panini. Są to pyszne kanapki, podawane zazwyczaj na ciepło z serem
mozzarellą i innymi dodatkami jak np. kurczak, salami czy pieczarki.
W poznawanie nowych smaków idealnie wpasowało się danie z...
bakłażana (nie Patryk, to nie jest ptak). Obiady, które codziennie
dostawaliśmy na Circo Massimo były naprawdę pyszne, a także - co
ważne na przykład dla Izy – wegetariańskie i warto było czekać
na nie wśród ogromnej kolejki wygłodniałych ludzi. Pośród
otrzymanych potraw, właśnie ta wyróżniała się najbardziej.
Początkowo nie wiedzieliśmy, co to, gdyż na opakowaniu napisane
było melzanze, ale W. dzielnie szukając w swoich rozmówkach,
odkryła, że jest to właśnie bakłażan. Do tego przygotowany
naprawdę wyśmienicie. Wyjazd do Włoch w ogóle się nie liczy
jeśli nie spróbuje się tamtejsze pizzy. My również nie mogliśmy
opuścić wiecznego miasta, nie próbując jej. Historia tego dania
jest bardzo interesująca. Dawniej były to cienkie placki z dużą
ilością oliwy, ale z niewieloma dodatkami takimi jak ser, mięso
czy warzywa. Z czasem jednak danie to zasmakowało również ludziom
z "wyższych sfer" i pizza, jak jej zjadacze, stawała się
coraz grubsza i bardziej przeładowana dodatkami. Dziś naprawdę
ciężko znaleźć pizze w formie cienkiego placka, podobnego trochę
do podpłomyka, a nie ciężkiej drożdżowej buły z mnóstwem
wszystkiego. Jednak w Rzymie wszystko jest możliwe i prawdziwej
pizzy również udało nam się zasmakować. W. jest zdania że taka
jest najlepsza na świecie, a według P. jednak czegoś w niej
brakowało (konkretnie większej ilości dodatków..). Każdemu się
nie dogodzi. Na wyjeździe nie można się było obyć również bez
makaronów. Mieliśmy okazję spróbować pysznej lasagni, w której
było tyle sera że się w głowie nie mieści. Na szczęście
mieściło się na talerzu i w brzuchach. A po takich konkretach pora
na coś słodkiego. Ponieważ w klimacie śródziemnomorskim, nawet
zimą temperatura sięga dwudziestu paru stopni, koniecznie trzeba
zasmakować we włoskich lodach. Śmietankowe, o kremowej
konsystencji i wyraźnym smaku to raj dla podniebienia, to samo tyczy
się innego słodkiego deseru, czyli tiramisu, składającego się z
biszkoptu, kawy oraz serka mascarpone.
We were in Italy and italian cuisine is one of the most known on the whole world, so we would like to present us, what we tasted there. But we would like to start with this, what doesn't tasted us. We're writing about... chestnuts. At evenings, we can buy it almost everywhere. They look like big hazelnuts, smells amazing, but they taste.. disappointingly. We shared with you with our reluctance to chestnuts, so we can write about delicious things. This, what in Rome we can meet at every corner, are booths with sandwiches. If you see it, you should ask for panini. It's delicious sandwich, which is served with mozzarella and another ingredients, for example chicken, salami or mushrooms. Worth tasting is also dish with.. aubergine. Lunches, which was served every day at Circo Massimo were really tasty, and what's worth mentioning - for example for Iza - vegetarian. And it was worth waiting for this among a large queue of starving people. At the beginning, we didn't know, what it is, because on the package was written melzanze. But W., found it in her phrasebook and discovered that it's aubergine. And it was reaaally delicious. Journey to Italy is not valid, if you didn't taste pizza. We also couldn't come back to home until we did it. Story of this dish is really interesting. One day, it was thin pie with a large quantity of oil and some ingredients like cheese, meat or vegetables. With time, when it tasted also people from higher spheres, pizza (and their eaters) became thicker and overloaded by ingredients. Nowadays, it's hard to find pizza as a thick pie, similiar to wafer. However in Rome, everything is possible, so we could eat it. W. thinks that it's the best one, which she ate during her life, but P. claims that there is something missing (larger amounts of additives...). In Rome you cannot do without pasta. We had opportunity to taste amazing lasagna, in which there was so much cheese that it boggles our mind. After these dishes, it's time for something sweet. Because we were in Mediterranean climate, where even in the winter is more than twenty degrees, so we had to try Italian ice cream. Creamy with strong taste is paradise for the palate. The same we can say about tiramisu, which consists of sponge cake, coffee and mascarpone cheese.
Z pozdrowieniami z Rzymu, W. i P.
Greetings from Rome, W. and P.
|
Ciąg dalszy nastąpi.. Druga część Pocztówki z... Rzymu już za dwa tygodnie! "Do przeczytania"!
To be continued.. Second part of Postcard from... Rome would be avaliable in two weeks! "Read us later"!
Naprawdę jechaliśmy tylko 24 godziny? :o :d
OdpowiedzUsuńWyjeżdżaliśmy o 6 chyba, a w Rzymie też byliśmy jakoś rano. Może było trochę więcej, ale raczej około tych 24 godzin było
OdpowiedzUsuńDziękuję za wirtualną podróż po Rzymie ,żałuję że nie byłem
OdpowiedzUsuńjej uczestnikiem ,mam nadzieję że tam pojadę.
Piotrek, twój uśmiech jest zabójczy! :) Bardzo ładnie prowadzony blog, podoba mi się!
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z tymi pocztówkami :). Miło powspominać Rzym, a przynajmniej wyczerpującą drogę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Super, niedługo wybieramy się do Rzymu, więc Wasza relacja się przyda;)Mam nadzieję, że pod koniec października będzie tam jeszcze trochę słońca...
OdpowiedzUsuńFajnie, że nas odwiedziłaś. Rzym to bardzo piękne miejsce i polecamy je z całego serca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy,
Wiktoria i Piotr