niedziela, 21 lipca 2013

Pocztówka z... Rzymu (2)

Panteon - tę niezwykłą świątynię zna każdy, kto czasem zagląda do swojego podręcznika do historii. My w czasie naszej wędrówki po Rzymie mieliśmy okazję oglądać ją aż dwa razy – raz nocą, a raz za dnia. Jej nazwa w przełożeniu na język polski znaczy świątynia wszystkich bogów. To jedyna budowla Starożytnego Rzymu, która dotrwała do naszych czasów w niezmienionym stanie. A to tylko i wyłącznie dlatego, że w 609 r. został on podarowany przez cesarza Fokasa papieżowi Bonifacemu IV, który - zapewne dostrzegając piękno i kunszt tej budowli - zaadaptował jej wnętrze na kościół katolicki pod wezwaniem Świętej Marii panny od Męczenników. Zanim jednak to się stało, świątynia ta powstała za przyczynkiem cesarza Hadriana w 125 roku na miejscu wcześniejszej z 27r. p.n.e. Budowa kierowana była przez Apollodorosa, który później został stracony przez cesarza. Intrygujący jest kształt tej świątyni, gdyż została ona zbudowana na planie koła. Miało to pokazywać, że wszyscy bogowie są równi względem siebie. Jednak ówcześnie w Rzymie czczono bardzo wiele bóstw. Istniała tradycja, że kiedy miasto ma kłopoty, należy sprowadzić nowego boga lub boginię. Tradycję tę praktykowano od niepamiętnych czasów, więc do 125 r. trochę się ich nazbierało, a to wszystko nie licząc bóstewek rodzinnych i domowych. Z tego powodu na planie koła umieszczono 12 nisz, a w każdej czczono inne bóstwo planetarne. Krąży powiedzenie, że nad Panteonem nigdy nie pada deszcz. Nam jednak nie za bardzo chciało się w nie wierzyć i tworzyliśmy własne teorie na temat tego, co się dzieje wewnątrz świątyni, gdy nad Rzymem pada. P. uważał, że oculus (czyli ten otwór w suficie) jest najzwyczajniej w świecie przeszklony, natomiast W. była przekonana, że gdy woda leje się z nieba, do Panteonu wstawiane jest wielkie wiadro. Żadne z nas nie miało racji. Tak naprawdę w podłodze znajdują się kanaliki, które odprowadzają opady ze świątyni. W. zauważyła to jako pierwsza, co pewnie do końca życia będzie wypominać P..
Pantheon - this incredible temple is known by everyone, who looked sometimes to his/her history book. During our travel, we had opportunity to see it two times - once at night and once during day. Its name means temple of all gods. It's the only building of ancient Rome, which survived to the present days unchanged. And it happend so thanks to emperor Phocas, who gave it in 609 to pope Boniface IV, who saw beauty and artistry of this building and adapted its interior as catholic church dedicated to Blessed Virgin Mary. But, before it had happened, this temple came into existance thanks to emperior Hadrian in 125 in place of earlier temple from 27 B.C. It was made by Apollodoros, who one year later was executed. Shape of this building is very interesting, because it's built on the circle to show that every god is equal. Hovever, Rome has a lot of hods. There was tradition, which was based on the fact, that when Rome was in trouble, city had to have new god. It was practiced through many years, so to 125 there was a lot of deities. Because of it, there were placed 12 niches on the circle and every niche was worshiped another planetary deity. It is said, that there's been never raining over Pantheon. We couldn't believe it, so we thought, what is happening inside, when it rains. P. claimed that oculus (this hole in ceiling) is glazed. W. was convinced, that when water falls from the sky, there is a huge backet in Pantheon. Nobody hasn't right. In the floor are channels, which discharge water outside. W. saw it first and - for sure - she would remind it for ever...



Forum Romanum to ruiny starożytnego rynku, na którym toczyło się polityczne, gospodarcze i towarzyskie życie miasta. Jako, że kompleks ten jest ogromny to mieliśmy problem ze znalezieniem wejścia, a o pomoc poprosiliśmy dwójkę przebranych za starożytnych Rzymian mężczyzn. Jeden z nich po angielsku tłumaczył nam jak dojść do kasy biletowej, podczas gdy drugi był wyraźnie zafascynowany kolorem włosów P., z czego wywiązała się bardzo ciekawa konwersacja:
- Ginger, take photo with us (rudy, zrób sobie z nami zdjęcie)
- No, thanks (nie, dziękuję)
-Ginger come on, take photo with us (no rudy, chodź, zrób zdjęcie z nami)
- No, thanks
gdy dowiedzieliśmy się już, jak dojść do upragnionej kasy biletowej i oddaliliśmy się stamtąd, Rzymianin krzyczał do nas:
- Ginger, come back! Ginger, take photo with us! (rudy, wróć! rudy, zrób zdjęcie z nami). 
My jednak nieugięci szliśmy dalej, zostawiając za sobą jego okrzyki rozpaczy.. Forum Romanum to miejsce, gdzie mieliśmy okazję zobaczyć ogromną liczbę zabytków, a wśród nich kolumnę Fokasa, świątynię Saturna, łuk Septymiusza Seweryna, świątynię Antoniusza i Faustyny, łuk Tytusa, dom Westalek czy halę Trajana. Warto zobaczyć także znajdujące się tam ogrody, w których możemy zobaczyć rosnące oliwki czy pomarańcze. Bilet na Forum daje także prawo wstępu do Koloseum (gdzie niestety nie daliśmy radę wejść przez rzymskie kolejki..) oraz na Palatyn, gdzie bardzo chciał pójść P. i gorąco namawiał W., żeby tam się wybrać. Nie mieliśmy jednak pojęcia, jak tam możemy dotrzeć. Chodziliśmy, więc za znakami, krążyliśmy i szukaliśmy przejścia z Forum na Palatyn, jednak za nic nie udało nam się go znaleźć. Po drodze znaleźliśmy między innymi dom Liwii, który był słabo oznaczony, więc myśleliśmy, że to jakieś lochy, gdzie trzymano niewolników. P. bardzo zależało, żeby w Rzymie zobaczyć Stadion Olimpijski. Jednak słaby dojazd i brak czasu spowodował, że nie było ku temu okazji. W. wynagrodziła mu to tym, że mógł zobaczyć stadion Starożytnych Rzymian na Forum Romanum. Jak się nie ma, co się lubi... W końcu zniechęceni wyszliśmy z Forum i udaliśmy się na obiad, gdzie przeglądając przewodnik dostaliśmy oświecenia. Zarówno dom Liwii, jak i kilka innych zabytków leżało już na Palatynie, a my głupi nie potrafiliśmy tego ogarnąć.
Roman Forum is ruin of ancient market, where was pending political, economic and social life of city. As this complex is really huge, we had problem to find entrance and we asked two guys, who were dressed as ancient Romans for help. During one of them was explaining us, how to get to ticket office, the second one was fascineted by hair color of P. It was a reason of interesting conversation: - Ginger, take photo with us - No, thanks - Ginder, come on, take photo with us. - No, thanks. When we got to know, how to get to this ticket office, we walked away and heard screaming: -Ginger, come back! Ginder, take photo with us! Unfortunetly, we were steadfast and we walked forward and heard his cries of despair... Roman Forum is a venue, where we had opportunity to see a lot of monuments - Phocas Column, Saturn Temple, Arch of Septimius, Antoninus and Faustina Temple, Arch of Titus, Vestal Housa and Hall of Trajan. Worthseeing are also gardens, where we can see olives or oranges. Ticket on Forum gives you the right to enter to Colosseum (where we unfortunetly couldn't go through queue) and on Palatine, where P. really wanted to go and begged W. to do it. But, we didn't know, how to get there. We walked and looked at signposts, circled and searched for transition, but we couldn't find it. When we were walking, we saw Livia house, which wasn't good signed, so we thought that is some place, where were slaves. P. wanted to see Olympic Stadium in Rome, but we hadn't time and getting to it was hard, so W. rewarded it him, but this that he could see the ancient stadium on Roman Forum. Beggars can’t be choosers... Finally, we were so discouraged that we stopped our search and we went out and went for dinner, where we looked for guidebook. We discovered there that Livia house and some more places, where on the Palatine, but we were so stupid that we couldn't come up with this.

Jednym z najładniejszych miejsc w Rzymie jest naszym zdaniem Bazylika św. Pawła za Murami. Jej nazwa pochodzi od tego, że dawniej leżała poza terenem miasta, natomiast dziś spokojnie można dojechać tam metrem. My mieliśmy okazję odwiedzić to miejsce w Nowy Rok, z okazji spotkania wszystkich uczestniczących w ESM Polaków i narodowego wyznania wiary. Bazylika ta była budowana w latach 386-440 przez trzech cesarzy. Znajduje się w dokładnie tym miejscu, gdzie pochowane zostało ciało św. Pawła, który został ścięty zaledwie 3km dalej. Niestety spłonęła ona 15 lipca 1823 r. Przy odbudowie starano się odwzorować pierwotny stan świątyni. Ponowne otwarcie bazyliki nastąpiło w roku 1854. W środku szczególną uwagę przykuwają wizerunki wszystkich papieży od św. Piotra po papieża Franciszka (podczas naszej wizyty ostatnim był jeszcze Benedykt XVI). Obok ostatniego malunku pozostało jeszcze kilka wolnych miejsc. Jedni zastanawiają się, czy w momentu wypełnienia nastąpi koniec świata, inni myślą nad tym, gdzie znajdą miejsce na następne. Świątynia ta jest tak wielka i piękna, że opisanie jej na pewno nie odda jej wspaniałości, dlatego odsyłamy was na wirtualny spacer, żebyście sami mogli ocenić to niezwykłe miejsce.
One of the most beautfiul places in Rome is - in our opinion - Basilica of Saint Paul Outside the Walls. Its name comes from this, that earlier it was outside the city. Now, we can get there by subway. We had opportunity to see it in New Year because of meeting of all polish participantes in Young Adult Taize Meeting and national confession of faith. This basilica was built from 386 to 440 through three emperors. It's located in place, where is St. Paul buried and 3 km from place, where he was decapitated. Unfortunetly, this temple burned in 1823. During rebuilding, tried to recreate old outfit of this church. Inside, worthseeing are paintings of all Popes from St. Peter to Pope Francis (during our visit to Pope Benedict XVI). Nearby last painting there is still some places, so some people think, if last spot had been occupied, it would be end of the world. Another people just think, where would be another images ;) This temple is so huge and beautiful that description wouldn't give her magnificence, so we send you to virtual tour, where you can rate its appearance.




Schody Hiszpańskie to dzieło dwójki architektów – Francesco de Sanctisa i Alessandro Specchiego. Zostały ukończone w 1725 roku. Liczą 138 stopni, a co roku odbywają się na nich pokazy mody. Podobno nie powinno się na nich siedzieć, ani jeść, ale my zmęczeni i głodni, niezbyt się tym przejęliśmy.. Zresztą nie tylko my. Schody były obstawione taką masą ludzi, że ciężko było ujrzeć stopnie. Podczas naszej wizyty "ozdabiała" je choinka. Słowo to ujęte jest specjalnie w cudzysłowie, gdyż nawet pomijając to, że świąteczne drzewko, naszym zdaniem, niezbyt pasuje do klimatu Rzymu, to była to chyba najbrzydsza choinka jaką w życiu widzieliśmy. Wyglądała jak zwinięty w stożek igielit. Podobno wieczorem, przy podświetleniu wyglądała ładniej, jednak my widzieliśmy ją tylko za dnia i nie chce nam się w to za bardzo wierzyć… Na placu przy Schodach Hiszpańskich znajduje się wiele sklepów światowej sławy projektantów, takich jak Louis Vuitton, Gucci, Armani czy Dolce Gabbana, w których można kupić ich prawdziwe projekty, które nie mają nic wspólnego ze sprzedawanymi przez cyganów na każdym rogu torebkami czy portfelami za „fri” :) Niestety nie udało nam się wejść do żadnego z tych sklepów, ponieważ tak zdecydowała męska część wycieczki, nie dając tej żeńskiej nawet dojść do głosu.
Spanish Steps are masterpiece of two architects - Francesco de Sanctis and Alessandro Specchi. They were made in 1725. There are 138 steps and every year there are fashion shows. People shouldn't eat or even sit there, but we were so tired and starving that we haven't taken over it.. Not only we. On Spanish Steps so many people were sitting that it was hard to see them. During our visit they were "decorated" by Christmas Tree. This word is in quotations mark, because - even we don't think about this that christmas tree doesn't fit to italian climat - it was the ugliest Christmas Tree, which we saw in our life. It looked like folding mattings. Some people said, that at the evening it looks quite nice, but we saw it only at daytime and we can't believe it. On the square nearby Spanish Steps are shops of famous fashion designers like Lois Vuitton, Gucci, Armani or Dolce Gabbana, where we can buy their real projects, which aren't connected with fakes sold by Gypsies for "free" (then it's always occuring that it's for THREE). We didn't manage to go into because of boys who did not allow even a voice of girls.
Od początku wyjazdu Iza pytała się, czy pójdziemy na Campo di Fiori. My sami również chcieliśmy zobaczyć to miejsce, skuszeni opisem w przewodniku. Niestety, może i opis był ciekawy, ale niestety nie było ani słowa jak tam dotrzeć. Nie dojeżdżały w pobliże żadne tramwaje, ani autobusy, więc wybraliśmy się tam spacerkiem z... tak, dobrze myślicie. Szliśmy z Koloseum :) Po kilkukrotnym pytaniu o drogę, kilkunastu utyskiwaniach na niedokładność mapy i kilkudziesięciu chwilach zwątpienia (a także dzięki Patrykowi i jego orientacji), udało nam się dotrzeć na ten niezwykły targ. To właśnie tutaj w 1600 roku został spalony na stosie przez inkwizycję filozof i dominikanin Giordano Bruno z powodu głoszonych herezji. W 1887 roku ku pamięci tego wydarzenia postawiony został pomnik, stojący w centrum placu. Bruno przedstawiony jest na nim z twarzą skierowaną w stronę Watykanu. Wydarzenia te zostały upamiętnione w wierszu Czesława Miłosza, w którym zestawia egzekucję filozofa z zagładą Żydów w warszawskim getcie. Samą nazwę Campo di Fiori tłumaczy się jako pole kwiatów, a to bierze się stąd, że Campo było targowiskiem kwiatowym. Teraz natomiast można kupić tu wszystko. Pamiątkowe koszulki, breloczki, suszone zioła i przyprawy, makarony, owoce, warzywa i wiele wiele innych. Sami również nabyliśmy tu po butelce wina, jako pamiątkę i prezent dla rodziców.
From the beginning of our roman visit, Iza asked, if we go to Campo di Fiori. We wanted to go there too because of description in our guidebook. Unfortunetly, it was really interesting, but there wasn't information, how to get there. There don't arrive any bus or subway, so we walked there from... yes, you guessed. From Colosseum. After some questions to citizens, grumblings on maps and doubts (and thanks to Patryk), we arrived on this amazing market. In 1600 Giordano Bruno was burned here at the stake by the Inquisition for herezy. In 1887, there was erected a memorial, which is in the center of square. Face of Bruno is directed at the Vatican. These situations were memoried in poem of Czesław Miłosz, where he compares this execution with destruction of the Jews in the ghetto. Name of Campo di Fiori means field of flowers. It comes from it that once upon a time, it was flower market. Now, you can buy there everething - T-shirts, pendants, seasons, pastas, fruit and vegetable and more and more and more. We bought there two bottles of wine for our parents.

Jako, że było to Europejskie Spotkanie Młodzieży Taize to codziennie staraliśmy się być na wieczornych modlitwach. Dzięki temu udało nam się odwiedzić niezwykłe miejsce, jakim jest Piazza della Repubblica. Plac ten przez Rzymian nazywany jest jako eksedra ze względu na kształt otwartej, półkolistej niszy. Budynki, które się na nim znajdują są częściami niegdysiejszych Term Dioklecjana. Część z nich zostało wyremontowanych w XIX wieku. Tworzą one teraz ciężkie, monumentalne gmachy, które robią wrażenie szczególnie nocą. Środek placu wyznacza rondo, na którym stoi fontanna delle Naiadi, stworzona przez Maria Rutellego. Ponoć gdy w 1901 została odsłonięta wywołało to niemały skandal, a to wszystko z powodu nagości czterech brązowych nimf przedstawionych na fontannie. Każda z driad przedstawiona jest na innym zwierzęciu wodnym, które mają symbolizować morza, rzeki, jeziora i wody podziemne. Niestety nie byliśmy w stanie podejść wystarczająco blisko, żeby ocenić czy fontanna ta jest naprawdę aż tak gorsząca, ale widziana o zmroku i pięknie podświetlona wywołała na nas bardzo pozytywne odczucia. Najciekawszym miejscem na Piazza della Repubblica jest stojąca tam bazylika Matki Bożej Anielskiej i Męczenników, która została zbudowana na ruinach wspomnianych już Term Dioklecjana. Ponadto wśród odwiedzonych przez nas rzymskich świątyń jest tą, która spodobała nam się najbardziej. Widziana z zewnątrz przypomina raczej ruinę lub mury obronne, a nie kościół. Dopiero po przekroczeniu progu dostrzegamy piękne wnętrze na pierwotnie podstawie projektu Michała Anioła. Kościół ten jest kwintesencją Rzymu, gdzie stare przeplata się z nowym, tworząc harmonijną całość. Swój obecny wygląd bazylika przyjęła podczas osiemnastowiecznej gruntownej przebudowy. Z ciekawszych dzieł sztuki do zobaczenia są tam fresk przedstawiający św. Sebastiana i figura św. Brunona. W zakrystii umiejscowiony jest oryginalny koncept wyglądu świątyni wg Michała Anioła. Jako ciekawostkę można dodać, że w 2006 roku pochodzący z Polski rzeźbiarz Igor Mitoraj wykonał nowe drzwi z brązu dla świątyni. W kościele znajduje się także linia południkowa (12° 30' E) służąca jako pewnego rodzaju zegar słoneczny. Została wykonana przez Francesco Bianchiniego na życzenie Papieża Klemensa XI.
It was Young Adult Taize Meeting, so every day we tried to be on evening prayer. Thanks to this we visited awesome place, which is Piazza della Repubblica. This square is also known as exedra through its shape of open, semicircular niche. Buildings, which are there located, are parts of erstwhile Baths of Diocletian. Part of them were renovated in 19th century. Now, they form heavy, monumental buildings, which are really impressive - especially by night. In the centre of square is roundabout, on which is Fontana delle Naiaidi, creacted by Mario Rutelli. Seemingly, when it was exposed in 1901, there was a scandal because of nudity of four, bronze nymphs, which are presented on the fountain. Every dryad is presented on another aquatic animal, which symbolize seas, rivers, lakes and groundwaters. Unfortunetly, we weren't so close to judge if it's really so scandalous, but at evening and highlighted looks really pretty. The most interesting place on Piazza della Repubblica is Basilica of St. Mary of the Angels and the Martyrs, which was built on the ruins of former mentioned Baths of Diocletian. Moreover, among all visited by us temples in Italy, it's our favourite basilica. When we look at it outside, id doesn't look like a church, but some ruin or fortifications. But, when we come into, we see beautiful interior projected by Michelangelo. This church is quintessence of Rome, where old alternates with new. It creates harmonic whole. Its current appearance assumed during 18th-centuried rebuilding. Among interesting masterpieces in this temple, especially worthseeing is fresco with Saint Sebastian and Saint Bruno sculpture. The original Michelangelo's project of design of this temple is located in vestry. As a curosity, we can write that in 2006, sculptor Igor Mitoraj, who comes from Poland, made new bronze doors for temple. In church is also meridional line (12° 30' E), which served as sundial. It was made by Francesco Bianchini for Pope Clement XI.

W pierwszej części Pocztówki z... Rzymu wspominaliśmy już, że Koloseum było naszym punktem orientacyjnym, kimś jak codziennie odwiedzany znajomy. Nic więc dziwnego że to tam postanowiliśmy przywitać Nowy Rok. Jako że byliśmy w Rzymie, to nie mogłoby być inaczej i znaleźliśmy się wśród ogromnego tłumu ludzi. Na domiar złego, ze względu na strach przed zniszczeniami, zamknięta została stacja metra przy Koloseum, więc transport komunikacją miejską był trochę utrudniony. Dzięki temu mieliśmy okazję zobaczyć niezwykłą architekturę i zabudowę Rzymu nocą, między innymi Circo Massimo - naszą "stołówkę". Sylwestra próbowali wykorzystać Cyganie, sprzedając tanie chińskie pierdoły. Podczas naszej wizyty w wiecznym mieście byliśmy pod wrażeniem tego, jak potrafią się oni w mig przestawiać. Świeci słońce - sprzedają okulary, pada deszcz - mają parasolki, nadchodzi Nowy Rok - wszyscy chodzą z szampanami. Sylwestra więc spędziliśmy w rozkrzyczanym, pijanym tłumie, wśród śpiewów i huku petard, ale też co najważniejsze, ze znajomymi i po raz pierwszy we dwoje, a to sprawiło, że był on dla nas wyjątkowy i niezapomniany. Gdy już napodziwialiśmy się miłemu dla oka pokazowi sztucznych ogni, przedzierając się przez tłum i unikając rzucanych przez niektórych osobników petard, trafiliśmy z powrotem do metra, skąd wróciliśmy do naszego szkolnego noclegu. Tam odbywała się międzynarodowa zabawa, gdzie każde państwo miało okazję pokazać coś od siebie, zakończona tańcami. Żałowaliśmy, że nie wybraliśmy się tam od razu.
In first part of Pocztówka z... Rzymu, we mentioned that Colosseum was our landmark. It was like some friend, which we visit every day. So it isn't weird that we decided to greet there New Year. We were in Rome, so we were among many people. What's worse, through fear of damage, subway station nearby Colosseum was closed, so transportation by public transport was difficult. Thanks to it, we had opportunity to see incredible architecture of Rome by night, inter alia Circo Massimo - our canteen. New Year's Eve was used by Gypsies to selling cheap, chinese junk. During our visit in Rome, we were impressed, how they can in a moment change their assortment. Sun is shining - they sell sunglasses, when it rains - they have umbrellas, it's New Year's Eve - they offer champagne. So, we spend New Year's Eve in shouting, drunk crowd, among singings and the roar of firecrackers, but - what is more important - with friend and first time together, what makes it unforgetable and special. When, we finished to admire fireworks, we struggled through the crowd and we avoided throwing at each other fireworks. We came back to subway and then to our school accomodation. There was international party, where every nation had opportunity to show something. After this, we could dance. We regreted that we weren't there from the beginning.


Ostatniego dnia postanowiliśmy odwiedzić w końcu Koloseum w środku, niestety z powodu Nowego Roku wejście było zamknięte, więc postanowiliśmy wybrać się w miejsce, które intrygowało nas od dawna, a mianowicie na stację metra zwaną Libia. Okazało się jednak, że nie przenieśliśmy się na Czarny Kontynent, tylko trafiliśmy na nowoczesne rzymskie osiedle. Aby się na nie wydostać trzeba było jechać 5 razy ruchomymi schodami. Słownie - PIĘĆ razy. Naprawdę. Tyle ile paluszków u jednej łapki. Tym, co wywołało u nas największą radochę, były nazwy ulic. Każda z nich pochodziła od nazwy państwa w Afryce lub jego stolicy. Żartowaliśmy, że po drodze z Watykanu do Rzymu zwiedziliśmy również ten kontynent. Był to Nowy Rok i uważaliśmy, że trzeba iść na Mszę. Niestety ksiądz nie przyjechał do naszej szkolnej kaplicy i trzeba było radzić sobie na własną rękę. Gdy znaleźliśmy się w Libii, usłyszeliśmy bicie dzwonów z pobliskiego kościoła. Widząc na jego tablicy ogłoszeń plakat Taize, postanowiliśmy wejść do środka i trafiliśmy prosto na Eucharystię. Jak łatwo się domyślić była ona w języku włoskim. Siedzieliśmy więc w ostatnich ławkach i czytając modlitwy z gazetki parafialnej mruczeliśmy pod nosem co setne słowo. Największą ciekawość wśród innych wiernych wzbudziliśmy jednak podczas „Ojcze nasz”, które to odmawialiśmy w języku polskim. Ludzie przyjęli to jednak życzliwie. Jak się okazało, bariera językowa w ogóle nie przeszkadza w poczuciu wspólnoty i wspólnej modlitwy, co zauważyliśmy także przy przekazaniu sobie znaku pokoju, gdy ludzie z chęcią podawali nam dłoń.
Last day, we decided to see Colosseum inside, unfortunetly at New Year it was closed, so we decided to see place, which was really interesting for us - subway station named Libya. It turned out that we wouldn't arrive to Africa, but to the modern, roman settlement. To get there, we had to ride the escalator 5 times. In word - FIVE times. The same as amount of the fingers of hand. Names of streets were this, what enjoyed us. Every of them came from African country or capital. We were kidding that in the way from Vatican to Rome, we saw also this continent. It was New Year, so we were the same opinion that we had to go on the Mess. Unfortunetly, priest didn't arrive to our school chapel, so we had to find it by ourselves. When we were in Libya, we heard bells ringing from the nearest church. We saw Taize poster, so we decided to go into this temple and it turned out that mess is beginning. It was of course in italian. So we sat in the last bench with parish magazine, where were words of prayers and tried to say every hundredth word. It was curious for another people in church, when we said in polish Lord's Prayer. But people took it out of kindness. So it turned out that language barrier isn't so important in common prayer. We saw it also during passing the sign of peace, when people around us were giving us hands.

Jak to często bywa w Rzymie, pewnego razu utknęliśmy w tłumie. Tym razem jednak to był tłum niezwykły, mianowicie zostaliśmy odcięci od świata przez... maratończyków, którzy mieli swój sylwestrowy bieg. Musieliśmy się dostać na drugą stronę ulicy, ale żeby tego nie robić pilnowali funkcjonariusze policji. Nam jednak bardzo się spieszyło, gdyż umówieni byliśmy ze znajomymi, więc odeszliśmy kawałek i zastanawialiśmy się, co możemy zrobić. P. wpadł na pomysł, że dołączymy do biegu, przebiegniemy się kawałek, skręcając coraz bardziej do krawężnika po drugiej stronie. W. stwierdziła, że prostszym pomysłem będzie wykorzystanie chwilowej luki i szybkie przejście na drugą stronę ulicy, co też uczyniliśmy.
We stuck in crowd another time. This time it was incredible crowd, because we we are cut off from the world by a marathon, who had New Year's Eve run. We had to cross the street, but policemans didn't allow to do it. We were hurry, because we had to go to our friends, so we went some steps and thought, what to do. P. came up with the idea to join this run and some steps later turn to the other side of the street. W. claimed that it would be simpler to use temporary gap and run over the street, so we did it.




Rzym na zawsze pozostanie pierwszą odwiedzoną przez nas wspólnie stolicą, ale mamy nadzieję że nasza wizyta tam z okazji ESM nie była ostatnia. W końcu nie po to wrzuciliśmy tyle monet do Fontanny di Trevi :) Poza tym, do zobaczenia zostało nam kilka miejsc, których podczas tej wizyty zobaczyć się nie udało, między innymi Koloseum od środka i oczywiście, bez chwili zawahania i z całą pewnością - Stadionu Olimpijskiego. Korzystając z okazji, chcielibyśmy pozdrowić wszystkich naszych współtowarzyszy podróży, szczególnie naszą chodzieską grupę - Marysię, Izę, , Patryka, Macieja, Piotra, Agatę, Dominika i Adriana (ostatniej trójce wielkie dzięki za udostępnienie zdjęć do notek!), a także wszystkich innych, z którymi zamieniliśmy choćby słowo czy uśmiech. Pełni nadziei, że to nie ostatnia nasza wizyta (i pocztówka) z wiecznego miasta, przesyłamy Wam pozdrowienia z Rzymu. Do przeczytania!
Rome would be forever our first together visited capital, but we hope that we weren't there last time. We threw so many coins to Fontana di Trevi that we have to come there back ;). Moreover, we have there some places to see, which we didn't manage to do this time, inter alia Colosseum inside and of course, for sure and without word of opposition - Olympic Stadium. We would like to say hello to our friend, with whom we were traveling, especially from Chodzież. So we send greetings to Marysia, Iza, Patryk, Maciej, Piotr, Agata, Dominik and Adrian (we would like also to thank Agata, Dominik and Adrian for photos). We would like say hallo to another people with whom we talked or to whom we smiled. We hope that it wasn't our last visit (and note) from Rome, but we would like also send greetings to you. Read us later! :)

Z pozdrowieniami z Rzymu, W. i P.
Greetings from Rome, W. and P.


2 komentarze:

  1. Rzym mam nadzieję, że będzie niedługo moim kolejnym zwiedzonym miastem (bo odwiedzonym już jest). Robi wrażenie. Ze swojej strony polecam oglądnąć Anioły i Demony-świetnie ukazany Rzym i całkiem niezła historia ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Miasto po prostu zachwyca i chce się do niego wracać, od razu po wyjeździe włącza się tęsknota :) Dzięki za pozostawiony komentarz. :)

    OdpowiedzUsuń