Europejskie Spotkanie
Taize 2013 odbyło się w Strasburgu, co okazało się dla nas
świetną okazją by wraz z uczestnictwem w tym spotkaniu, pozwiedzać
także trochę to miasto. Jest ono położone w północno-wschodniej
Francji nad Renem, a konkretnie w Alzacji, położone przy
niemieckiej granicy. Historia tej miejscowości sięga czasów
starożytnych, gdyż została założona w 12 r p.n.e jako osada
celtycka. Z ważnych historycznych momentów życia Strasburga warto
między innymi wspomnieć rok 1792, gdy właśnie w tym mieście
Claude Joseph Rouget de Lisle napisał Marsyliankę - obecny hymn
Francji. Od 1949 roku Strasburg jest siedzibą Rady Europy a od 1979
- Parlamentu europejskiego. Przechodząc do teraźniejszości, nasza
wizyta w Strasburgu zaczęła się 28 grudnia 2013 roku, gdy
nadjechaliśmy wraz z chodziesko-inowrocławsko-gnieźnieńską
grupą. Na samym początku miasto to zafundowało nam niemałe
rozczarowanie - okazało się że mieszkamy w dwóch różnych
miejscowościach, i to jeszcze po różnych stronach granicy. P.
wylądował w Pfaffenhoffen, które znajduje się 30km od Strasburga
w głąb w Francji, a W. w Niederschopfheim, znajdującym się
również koło 30km, ale w głąb Niemiec. Jednak po pewnych
perturbacjach przyjęliśmy to, co przydzielił nam los i udaliśmy
się do swoich rodzin. Po powrocie do Strasburgu, czekała nas
pierwsza wizyta w Wacken, czyli miejscu łączącym kilka hal
wystawowych. Miejsce to stanowiło centralny punkt naszej wyprawy,
skąd odjeżdżały nasze autobusy, rozdawano nam posiłki, a także
odbywały się tam spotkania modlitewne.
Podczas naszej wizyty w
Strasburgu, miasto wciąż pełne było kolorowych świątecznych
dekoracji, a także charakterystycznych targów świątecznych, które
bardzo przypominały te niemieckie. Stoiska były wielobarwne i kupić
można było na nich prawdopodobnie wszystko, nie tylko typowe
choinkowe dekoracje, bombki, lampki choinkowe czy stojaki pod
drzewka, które były bardzo przecenione, gdyż znaleźliśmy się
tam już po świętach. Jednak nie skusiliśmy się na zakup żadnej
z tych rzeczy. Znaleźć można było również jedzenie, m.in.
ciastka, pierniki, obwarzanki czy grzane wino do picia. Znajdowały
się tam również stoiska regionalne, gdzie można było nabyć
strasbursko-alzackie pamiątki - czapki w kształcie zwierząt,
breloki, magnesy, łyżeczki czy figurki. Najczęściej spotykanym
motywem był bocian - symbol Alzacji. W związku z tym bocianem było
ozdobione WSZYSTKO. Więc jeśli ktoś chciałby mieć kiedyś czapkę
w kształcie bociana to wie, gdzie ją znaleźć ;)
Naszym następnym
punktem podczas strasburskiej wizyty była Katedra Notre-Dame w
Strasburgu. Jednak wbrew pozorom, nie jest to ta, którą znamy z
bajki o pewnym dzwonniku (ona znajduje się w Paryżu), tylko nazwa
to oznacza po prostu tyle, iż jest ona pod wezwaniem Najświętszej
Marii Panny. Wzniesiona została ona w latach 1176-1439 z czerwonego
piaskowca w miejsce spalonej wcześniej budowli, a pierwszy kościół
w tym miejscu sięga aż dynastii Karolingów. Mimo, że pierwotnie
miała być budowana w stylu romańskim to z czasem przyjęła się
jednak koncepcja gotycka. Jako ciekawostkę można dodać, że przez
249 lat była najwyższym budynkiem świata. Świątynia ta stanowiła
inspirację dla wielu artystów, między innymi J.W Goethego. W 1524
katedra przeszła w ręce protestantów, jednak w 1681 znów trafiła
w ręce katolików i tak pozostaje po dziś dzień. Największe
wrażenie w katedrze robi przepięknie zdobiona gotycka elewacja,
która tak bardzo spodobała się P., że przywiózł ją ze sobą do
Polski w postaci breloczka. Natomiast tym, co najbardziej urzekło W.
była piękna rozeta, którą w pełni można było podziwiać ze
środka. To ona, a raczej jej wizerunek, towarzyszyła nam w każdej
sali modlitwy. Wartymi zauważenia są również przepiękne,
wielobarwne gotyckie witraże, sięgające w swojej historii aż XIV
wieku, a na jednym z nich widać dwanaście gwiazdek znanych nam z
flagi Unii Europejskiej. Co ciekawe flaga UE zatwierdzona została w
uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP, a pierwszym publicznym
gmachem, na którym zawisła, była właśnie katedra w Strasburgu.
Jedną z najsłynniejszych rzeczy zdobiących katedrę jest zegar
astronomiczny ustawiony przy wschodniej ścianie części
południowej. Zegar ten pokazuje nie tylko godzinę i datę, lecz
również położenie planet. Jest bogato zdobiony malowidłami spod
pędzla Tobiasza Stimmera, a skonstruowali go Konrad Dasypodius i
David Volkenstein. Codziennie o 12.31 przy akompaniamencie dzwonków
pokazują się na nim figury Chrystusa i 12 apostołów.
Naprzeciw Katedry,
nad rzeką Ill, znajduje się Pałac Rohan, który jest jednym z
ważniejszych miejsc Strasburga. Reprezentuje on barokową
architekturę, a mieści w sobie 3 muzea - archeologiczne, sztuk
pięknych oraz rzemiosła artystycznego. Niestety nie udało nam się
wejść do środka, z powodu kolejki po bilety i ceny rzeczonych
biletów, a także braku czasu, jednak sama fasada i szybkie
spojrzenie przez szybę pozwoliło nam mimo wszystko dostrzec chociaż
fragment tej budowli, co wystarczyło żeby nas urzec. Jeśli chodzi
o nazwę pałacu to nie ma - (nie)stety - żadnego związku ze
światem Śródziemia, lecz z kardynałem Armandem Gastonem
Maximilienem de Rohan, który był biskupem Strasburga w XVII wieku i
zlecił budowę tego pałacu, w którym na przestrzeni wieków
przebywali między innymi Ludwik XV, Napoleon Bonaparte czy Maria
Antonina.
Dlaczego Strasburg
został wybrany na organizatora ESM 2013? Gdy usłyszeliśmy to w
Rzymie, to nie byliśmy w 100% przekonani, co do tego wyboru. Ale po
kilku godzinach po przyjeździe doszliśmy do wniosku, że miasto
idealnie nadało się na ekumeniczne spotkanie. Nawet pomijając to,
że miasto łączy to Niemcy z Francją, a również wielokulturowość
Unii Europejskiej, najlepszy przykład na to podał nam kościół
pw. św. Piotra. Z zewnątrz wyglądał bardzo niepozornie, jednak
zaintrygowało nas, dlaczego kościół ten ma dwa wejścia i to
prawie obok siebie. Wystarczyło przekroczyć próg by poznać
odpowiedź (albo przeczytać tablice, jednak zauważyliśmy ją
dopiero po wyjściu). Gdy weszliśmy do środka okazało się, że
wygląd odbiega trochę od tradycyjnego kościoła. Wiadomo,
znajdowały się tam kościelne ławy, obrazy z życia Jezusa czy
piękne organy i witraże, jednak brakowało takiego centralnego
punktu skupiającego oczy wiernych. Wszystko wyjaśniło się, gdy
weszliśmy do świątyni innymi drzwiami i ujrzeliśmy już to, do
czego nasze oczy są przyzwyczajone, czyli ołtarz wraz z krzyżem w
centralnej części z przodu kościoła. Dlaczego Strasburg został
wybrany na organizatora ESM 2013? Gdy usłyszeliśmy to w Rzymie to
nie byliśmy w 100% przekonani, co do tego wyboru. Ale po kilku
godzinach po przyjeździe doszliśmy do wniosku, że miasto idealnie
nadało się na ekumeniczne spotkanie. I nawet pomijając to, że
miasto łączy to Niemcy z Francją, a również wielokulturowość
Unii Europejskiej, najlepszy przykład na to podał nam kościół
pw. św. Piotra. Gdy wyszliśmy, zauważyliśmy, że przy drzwiach
wisi tablica informująca jakiego wyznania jest dana część
kościoła. W jednym budynku mieścił się kościół katolicki i
protestancki. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy czegoś takiego, a to
tylko utwierdziło nas w przekonaniu że Strasburg to idealne miasto
na ESM właśnie ze względu na swoje ekumeniczny charakter.
To, że do kościoła
św. Piotra trafiliśmy, wcale nie było przypadkiem, gdyż znajduje
się on w jednej z najbardziej urokliwych dzielnic Strasburga - La
Petite France, co w przekładzie na język polski znaczy Mała
Francja. Jednak nazwa tej dzielnicy pochodzi od tego, ze znajdował
się tam szpital, do którego trafiali ludzie chorzy na kiłę, co
oznacza, że prawidłowym tłumaczeniem tej nazwy powinno być...
Mała Franca. Mimo nietypowej historii tej części miasta, w
dzisiejszych czasach można zakochać się w jej uliczkach i
stylowych domków, stanowiących przykład konstrukcji szachulcowych,
czyli inaczej muru pruskiego. Do tego oplatająca ją sieć kanałów
i aż na usta ciśnie się najbardziej pasujące do niej określenie
- urokliwa. Dawniej była to dzielnica garbarzy i rzemieślników,
dziś to miejsce pełne knajpek, restauracji i sklepików. To co
zostało z dawnych czasów to nazwy ulic, które informują nas
jakiej profesji byli ludzie je zamieszkujący.
Najczęściej
widywanym przez nas miejscem, ze względu na bliskie położenie w
stosunku do Wacken był Parlament Europejski. Mimo robiącej wrażenie
wielkości, można o nim przede wszystkim powiedzieć, że jest
przedstawicielem nowoczesnej sztuki budowlanej, gdzie przeważają
konstrukcje metalowe, co robi może wrażenie swoim ogromem, jednak
nie powala wrażeniami artystycznymi. Albo słowami W. - był duży i
brzydki. Gdy weszliśmy na dziedziniec, dostrzegliśmy grupę
uczestników z Ukrainy, którzy robili sobie zdjęcie z flagą
Ukraińską i Unii Europejskiej, pokazując swoje poparcie dla
pomysłu połączenia się tego kraju z wspólnotą europejską.
Także przed Parlamentem odbyła się nasza nietypowa sesja
zdjęciowa. Każdy z naszej podróżującej razem piątki chciał
mieć zdjęcie z najbardziej rozpoznawalnym budynkiem Strasburga w
tle, ale gwiazdami zdjęć okazały się... latające czapki, które
rzucaliśmy sobie nawzajem, gdy akurat nie pozowaliśmy, ani nie
trzymaliśmy aparatu.
Jeśli chodzi o
jedzenie w Strasburgu, to żywiliśmy się przede wszystkim paczkami,
które dostawaliśmy jako uczestnicy ESM. Bułki, jabłka,
mandarynki, jajka, jakaś zupka w puszce, surówka i ciasteczka.
Jednak nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy oprócz tego nie spróbowali
kuchni regionalnej. Jednym z pierwszych skojarzeń, jakie większość
ludzi ma z Francją i jedzeniem to wina i sery. W. stwierdziła, że
wejdzie do sklepu i kupi śmierdzący ser. Udało jej się. Wszyscy
myśleli, że coś zdechło w jej plecaku, a to tylko „przyjazny”
swądzik sera, który według niej był pyszny. P. zdecydował się
nie próbować. Jeśli chodzi o wino to zaopatrzyliśmy się w
Rieslinga, który jest jednym z najczęściej sprzedawanych rodzajów
w Alzacji. Pochodzi z białej odmiany winorośli i smakuje całkiem
nieźle. Było półwytrawne i delikatne w smaku, ale... znawcy wina
z nas w sumie żadni. Na główne danie pozostawiliśmy sobie
Flammkuchen, czyli tradycyjne alzackie danie w formie tarty na bazie
ciasta chlebowego. Spróbowaliśmy je w dwóch wersjach - z serkiem
białym i cebulą oraz z cebulą, żółtym serem i drobno krojonym
boczkiem. W przypadku oceny smaku podzieliliśmy się - W.
zasmakowała ta słodsza wersja, natomiast P. polubił tę z
dodatkiem mięsa.

Jako, że
mieszkaliśmy w dość sporej odległości od siebie, nie mogliśmy
razem odliczać do Nowego Roku. Dlatego sylwestra 2013/14
spędziliśmy... na Seszelach. A przynajmniej w tej strefie czasowej.
Za najlepszą salę balową musiał wystarczyć nam nadreński teren
w okolicach Parlamentu, gdzie przygrywały nam najlepsze zespoły z
Aerosmith na czele, które zagrał nam swój przebój "I don't
wanna miss a thing" z... Nokii. A gdy wybiła już nasza północ,
otworzyliśmy butelkę bąbelkowego napoju, czyli gazowanej wody i z
czekoladą z pistacjami uczciliśmy przybycie Nowego Roku dla
mieszkańców Seszeli i dla nas. Mimo że prawdziwych ostatnich
godzin roku 2013 nie spędziliśmy razem to i tak tego Sylwestra
wspominać będziemy z wielką sympatią i pozostanie jednym z
naszych ulubionych. A na pewno pomysłowych i sympatycznych.
Mimo początkowych
niepewności co do wyjazdu, ESM 2013 okazał się bardzo przyjemnie
spędzonym czasem, a Strasburg bardzo urokliwym miastem. To tam
podczas jednego z wieczornych spacerów zauważyliśmy jakieś
zwierzę buszujące w trawie. Nikt z nas nie wiedział, co to w sumie
za stworzenie, które ze względu na swoje rozmiary zostało
ochrzczone przez nas mianem szczurobobra. Tylko jeden śmiałek, a
mianowicie Piotr M., odważył się podejść bliżej i zajrzeć mu w
paszcze, żeby sprawdzić jakiego koloru stwór ma zęby. Jednak ten
ani myślał się tak przed nim obnażać, nasyczał na niego i
zwiał. Dopiero po powrocie do domu okazało się, ze tajemniczym
szczurobobrem była nutria. Strasburg jest to pierwsze wspólnie
przez nas odwiedzone miasto we Francji i pewnie nieostatnie (na
liście oczywiście czeka na nas choćby Paryż), jednak jak każdy
pierwszy raz, będziemy je miło wspominać. Na koniec chcielibyśmy
jeszcze skorzystać z okazji i pozdrowić kilka osób. Przede
wszystkim Patryka, Macieja i Piotra M., którzy towarzyszyli nam przez
całą podróż. Mamy nadzieję, że na ESM 2014 w Pradze wybierzecie
się ponownie z nami :) Ponadto pozdrowienia dla grup z Inowrocławia
i Gniezna, które towarzyszyły nam w podróży autobusem, a ta druga
również wraz z W. zamieszkiwała Niederschopfheim, a także dla
Clement i dziewczyn z Szwajcarii i Francji - miło było Was poznać
i mamy nadzieję, że trafiliście na naszą notkę ;) Do
przeczytania!
Z pozdrowieniami ze Strasburga - W. i P. :)
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz